Posty

Papu

Obraz
Papu Jako że generalnie nie jestem wybredny nie mam problemów z żarciem w Japonii. Nie lubię grzybów, szpinaku i oliwek. Reszta jakoś ujdzie, a przynajmniej tak myślałem. Jeszcze jak byłem w Osace Pan Tanaka zabrał nas na kaiten zushi , czyli suszarnię, w której można tanio zjeść susi, które jeździ sobie na talerzykach wokoło środka restauracji. Brałem co chciałem, nie zważając na ceny, ale też nie za dużo, bo by mi było głupio. (Choć i tak zjadłem 10 porcji). Wybierałem na chybił trafił, bo nie jestem mistrzem kuchni, ani od strony przygotowywania dań ani od pamiętania jak się nazywają. Ogólnie to potrafię sporo zjeść i jest to moja jedyna zdolność, jeśli tak to można nazwać. (Babcia jest zadowolona). Węgorze, ośmiornice, kałamarnice, kraby – mmm, pychota. Łosoś też super. Biorę następny. Jakieś malutkie rybki owinięte w wodorost. Przegryzam, „woń” wydobywa się w ustach, czuję smak. Cholera, niedobre. Cholercia, bardzo niedobre. Jem dalej, w końcu twardy ze mnie zawodnik. Zjadłem. Ni
Obraz
No to English Jak myślicie w jakim języku zagadują mnie Japończycy? W końcu w żadnym calu nie wyglądam na Azjatę (no chyba, że się akurat śmieję). Wydaje mi się, że większość jednak po japońsku. Nie wiem czy to częściowo z nieznajomości angielskiego czy z tego, że przecież ja- gaijin (obcokrajowiec) mogę rozumieć po japońsku. Zagadywanie po angielsku gaijina nie jest przecież niczym dziwnym, nawet jeśli mój japoński rozmówca słyszał jak mówię „ arigatō gozaimasu ” (dziękuję) czy „ ohayō gozaimasu ” (dzień dobry) bez amełykańskiego akcentu to nie znaczy, że umiem coś ponad to. Choć dobre i to, są tacy autorzy, którzy zwykli mówić „ohayō gozaimasen” (coś w stylu „dzień niedobry”) i dziwili się, że nikt ich nie rozumie. Sytuacja zaczyna nabierać kolorytu, gdy ja odpowiadam po japońsku, a mój interlokutor uporczywie obstaje przy angielskim. Taka typowo niezręczna sytuacja nie uchowała mi się w pamięci. Większość była z rodzaju, nie dosłyszałem czegoś i dostałem powtórzenie, ale po angie
Obraz
To są adresy w Japonii? Wbrew obiegowej opinii różnych autorów mieszających ludziom w głowach w Japonii istnieją adresy! To jest tak głupie, że w sumie nawet nie śmieszne. O ile w Osace nie zdążyłem się na szybko zorientować jak one funkcjonują to w Sapporo wygląda to wszystko już całkiem logicznie. Jako dowód tabliczka na ścianie budynku z nazwą ulicy. Tabliczka z nazwą ulicy Zastanawia mnie czy autorzy tych rewelacji zadali sobie pytanie „jak w takim razie dochodzi tam poczta?” i jeśli to zrobili to czy odpowiedź była inna niż „japońskie roboto-gołębie mają niesamowity, niespotykany nigdzie indziej na świecie, system najnowocześniejszego namierzania odbiorcy”. A skoro jestem już przy technologii to bardzo mnie zdziwił widok takiego oto telefonu w hotelowym pokoju. Telefon w pokoju hotelowym O ile ja jeszcze pamiętam jak się takich używało, o tyle najmłodsi mogliby już mieć problem. W końcu to nie smartfon, a popatrz, też trzeba poruszać palcem po „ekranie” :D Za to to
Obraz
Osaka (hotel) W Japonii wszystko mnie fascynuje. Zastanawiam się kiedy to minie, ale jak na razie mam ochotę czytać każdy tekst, który mi się napatoczy i ma związek z życiem codziennym. Swoją drogą życie to rozpoczęło się w hotelu bardziej na obrzeżach Osaki, do którego dojechaliśmy miejskim pociągiem. Osaka faktycznie nie jest zbyt pięknym miastem. Wszystko po drodze wydawało się małe, zorganizowane w kwadraty i po prostu nie zachwycało wyglądem. Dostaliśmy pokój we dwójkę. Tak jak widać jestem nieco za wysoki na warunki japońskie i to nie tylko w tym hotelu. Często jak jest toaleta w pokojach to, aby do niej wejść trzeba przejść przez próg na podwyższeniu. Jest to bardzo dobry moment, żeby uderzyć głową we framugę. Raz już zaliczyłem dzwona. Nie polecam. Jako że to Japonia to też informacje rozwieszane w korytarzach hotelu są nieco inne. Pierwsze co w nim sfotografowałem to tabliczka z napisem co robić, gdyby zastało mnie trzęsienie ziemi. Co zrobić, gdy zastanie nas trzęsien
Obraz
Stopa Carlosa na ziemi japońskiej Tąpnąłem. 気持ちいい (kimochi ii - wspaniale się czuję) chciałoby się rzec, ale w tamtym momencie nie myślałem jeszcze za bardzo co się dzieje. W samolocie pospałem z 5 godzin, więc byłem w miarę wyspany i gotowy do boju. Na lotnisku musieliśmy jeszcze wypełnić różne papiery, aby dostać 在留カード (zairy ū k ā do – karta pobytu), czyli obok paszportu najważniejszą rzecz w Japonii. Jak zgubię to zginę.   Odpowiedziałem na kilka, w moim przypadku, łatwych pytań, np. czy byłem skazany, czy mam miecz, czy zmontowałem bombę i jako prezent dla przyjaciela wniosłem ją na pokład samolotu.  Pytania przy wchodzeniu na ziemię japońską Oprócz łatwych pytań były też trudniejsze, np. gdzie zamierzam się zatrzymać, przez jaki czas chcę być w Japonii, z jakich powodów przyjechałem ich odwiedzić. Te pytanie są naprawdę istotne. Nie wiem co prawda czy taką kartkę dostaniecie w przypadku przyjazdu turystycznego na okres krótszy niż 3 miesiące, bo wtedy nie trzeba wi
Obraz
W końcu po 7 latach od rozpoczęcia studiów na japonistyce przyjechałem do Japonii. Jak do tego doszło? Dlaczego tak późno? Co się u mnie dzieje tutaj na miejscu? Chciałbym się tym z Wami podzielić. "No to w drogę" - 24.11 (金) Jako że lot mieliśmy o 6:35 rano z Warszawy trzeba było tam jeszcze jakoś dojechać z Poznania. Jechały ze mną dwie najważniejsze osoby w moim życiu, czyli Mama oraz Dominika. Samochód dzielnie prowadziła Mama, dlatego że my ucięliśmy sobie dosyć długą drzemkę na tylnych siedzeniach. Maciej (mój ziomek w podróży) już o 3 w nocy pisał "gdzie jesteś?". Przyjechał zdecydowanie za wcześnie na lotnisko. My dotarliśmy gdzieś około 5 rano, po drodze mijając znak z napisem "BARDZO DROGI PARKING". Sądziłem, że Mama go zauważyła, ale oceniając po jej późniejszym zdziwieniu przy zapłacie za rachunek na kwotę 51 zł, nie. Na lotnisku nie byłem co prawda pierwszy raz, ale nigdy nie musiałem przechodzić tych wszystkich procedur. Linie "Air Fra